wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 15

-Jak to?-zapytałam zdziwiona
-Po prostu! Zrozum! On cię kocha i chce żebyś żyła bo życia sobie nie wyobraża bez ciebie!-mówiła do mnie, a raczej krzyknęła na mnie
-Nie to niemożliwe!-od krzyczałam
-A jednak jesteś tu i żyjesz! Nadal twierdzisz, że to niemożliwe?-zapytała zdenerwowana Delly, ponieważ nie umiała zrozumieć że ja już nie chcę żyć...
-I co mam w to wierzyć, że najpierw mnie rani i oszukuje, tym samym również raniąc moją przyrodnią siostrę która robiła sobie nadzieje, a teraz mnie ratuje i dalej mnie kocha!?-mówiłam patrząc się na przyjaciółkę z ironicznym spojrzeniem, czując że zaraz nią stracę i nie będę miała już nikogo komu będę mogła ufać...
-Tak masz w to uwierzyć! Każdy popełnia błędy! Nawet nie wiesz jak było na prawdę! Nawet nie dałaś szansy wytłumaczenia się mojemu bratu!-mówiła patrząc się na mnie jak na osobę która kompletnie nie ma rozumu.
-To ty mi to wytłumacz, bo z nim nie mam już o czym rozmawiać, nie dam się wykorzystać drugi raz!-tłumaczyłam dalej, tylko że już z bezsilnością i szklanymi oczami.
-Okej, ale zrobię to tylko dlatego, abyś zrozumiała, że on wskoczył by za tobą w ogień, jakbyś skoczyła z mostu, on zaraz za tobą, bo tym razem też tak zrobił i tak samo jak ty trafił do szpitala.-kiedy blondynka wypowiedziała ostatnie słowa, coś we mnie pękło kiedy dowiedziałam się, że Riker wylądował w szpitalu.
-Ale..ale jak to Riker był w szpitalu, co mu się stało?-zapytałam przejęta i opanowana.
-Tak więc ja wiem tylko, że znaleźli was w lesie nad jeziorem, oby dwoje byliście cali sini i leżeliście obok siebie, jak było i co tam się zdarzyło wie tylko mój brat, jeżeli chcesz się dowiedzieć prawdy musisz z nim porozmawiać...-powiedziała patrząc się na mnie z nadzieją, ale ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, co zrobić...Chciałam umrzeć, ale dalej darzyłam Rikera tym wyjątkowym uczuciem, ale nadal czułam się zraniona, nie wiem czy umiałabym mu na nowo zaufać...
-Ale ja nie chcę z nim rozmawiać- powiedziałam cicho, niemal szeptem, patrząc ukradkiem na blondyna. W tedy Rydel popatrzała na mnie i westchnęła wypowiadając parę słów.
-Nie ten jest zraniony, którego dusza umiera i w ten sposób szuka ucieczki przed rzeczywistością, lecz ten który w sercu na miłość swojego życia czeka, wiedząc, że i tak go nie zechce, a mimo to ją kocha...
W tedy pomyślałam, gdyby tylko ona wiedziała jak ja go cholernie kocham, ale się boję na nowo mu zaufać...
-Ty nawet nie wiesz jak ja się w tedy czułam, jak on bawił się moimi uczuciami, jakieś głupie tajemnicze karteczki, pocałunek, słowa Ross'a, ja nie dawałam sobie z tym wszystkim rady, najpierw mam do niego zaufanie, on mnie całuje, a następnego dnia zostawia, a ja widzę jak całuje się z inną...-powiedziałam z płaczem, po raz pierwszy po tych zdarzeniach otworzyłam się tak przed kimś, po chwili Rydel pochyliła się nade mną i przytuliła.
-Rozumiem, ale wszystko się ułoży, zobaczysz, a teraz już nie płacz-powiedziała opiekuńczo.
-Ja...ja nie dam rady...ja...ja muszę zrobić to jeszcze raz...-powiedziałam bezsilnie i z obojętnością na to co się już stanie, ponieważ moje życie to jeden wielki koszmar, gorzej już być nie mogło...
-Diana, nawet tak nie myśl-powiedziała przyjaciółka, nadal mnie przytulając.
-Jest mi już wszystko obojętne...-mruknęłam zgodnie z prawdą
-Skoro tak...to czy porozmawiasz z Rikerem? Proszę cię, zrób to dla mnie-mówiła patrząc mi prosto w oczy błagalnym spojrzeniem. Po chwili moje zaszklone oczy spojrzały na chłopaka, który patrzył się cały czas, na mnie...nie dałam rady...uległam, nadal go kochałam, a jego śliczna grzywka opadając na jego oczy mnie urzekła, no cóż znowu dałam się omamić, w sumie to nic nowego...
-No dobrze-odpowiedziałam po chwili, chociaż nadal nie byłam pewna czy dobrze robię, ale nie mogłam nic na to poradzić. To tak jak z narkotykami, uzależniają, a on jest moim narkotykiem, więc nie potrafiłam postąpić inaczej.
Następnie Rydel pożegnała się ze mną i szepnęła, że będzie dobrze, a potem wyszła z sali.
***********************************Narrator, korytarz********************************
-I co?-zapytała z nadzieje Cherly, a dziewczyna spojrzała na brata stojącego, na przeciwko jej, który był bardzo przejęty.
-Riker...-powiedziała po chwili, a w tedy on spojrzał na siostrę z nadzieją
-Coś się stało?-zapytał się jej zakłopotany
-Idź do niej-powiedziała cicho, a jej kąciki ust powoli się podnosiły.
-Jak to?-zapytał zdziwiony tym co usłyszał
-rozmawiałam z nią, zgodziła się porozmawiać z tobą-powiedziała już z pewnym uśmiechem, a chłopak odwzajemnił uśmiech i powoli wszedł do pomieszczenia w którym znajdowała się jego ''ukochana''.
**********************************************************************************
Blondyn powoli uchylił drzwi i nie pewnie wszedł do środka, kiedy zobaczył Dianę leżącą przed nim, serce zaczęło bić mu coraz szybciej, cieszył się jak małe dziecko, że dziewczyna zgodziła się z nim porozmawiać, jednak na zewnątrz wcale tego nie okazywał, bo nie był pewny uczuć nastolatki. Jednak, po woli usiadł na krześle, które znajdowało się tuż przy łóżku i niepewnie zaczął rozmowę wypowiadając krótkie ''cześć'' po chwili dziewczyna odpowiedziała mu to samo, a on podjął się dalszej rozmowy.
-Jak się czujesz?-zapytał wpatrując się w Dianę, nadal nie umiał zrozumieć, dlaczego był taki głupi i zranił miłość swojego życia.
-Może być-odpowiedziała obojętnie, nie okazując żadnych uczuć podobnie jak dwudziestodwu-latek, lecz w głębi serca miała ochotę się uśmiechnąć i na nowo wyznać mu miłość, jednak wiedziała, że nie może tego zrobić, rozum jej na to nie pozwalał, ale serce wiedziało jedno...
-Posłuchaj...bardzo cenię to sobie i wiele to dla mnie znaczy, że zgodziłaś się ze mną porozmawiać -powiedział zakłopotany, nie będąc pewny, czy ma ukazać swoje uczucia, czy schować je na dnie swojej duszy... Na te słowa blondynka nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć, z sekundy na sekundę, żałowała, że podjęła się tej konferencji.
-Riker...-wyszeptała po chwili
-Tak?-zapytał niepewnie
-Proszę...opowiedz mi co się stało, jak znalazłam się w szpitalu...opowiedz mi wszystko od początku, nie omijając żadnych szczegółów-powiedziała szeptem, w tym samym czasie zamykając oczy po których spłynęła łza, chłopak już chciał ją wytrzeć, lecz przypomniał sobie, że ta o to nastolatka już nie jest jego partnerką i już chyba nigdy nie będzie, wciąż nie mógł się pogodzić z tą myślą, ale wiedział, że taka jest prawda.
-Ale...ja nie wiem co ja mam ci powiedzieć-wyszeptał ze wstydu i zaniepokojenia
-prawdę, całą prawdę, proszę nie okłamuj mnie już więcej...-odpowiedziała głośniej z podkreśleniem na słowo ''prawdę'', a w tym czasie po jej policzku spłynęła kolejna łza.
-Nie potrafię ci tego opowiedzieć, nie umiem wrócić do tego co się w tedy stało, nie umiem się pogodzić z myślą, że tak bardzo cię zraniłem, że posunęłaś się aż do takiego czynu -wytłumaczył ze wstydem, przełykając ślinę przez gardło.
-Powiedz chociaż jak to się stało, że teraz jestem tutaj, a nie w trumnie-wypowiedziała pewnie swoje słowa, na które nastolatek bardzo szybko zareagował
-Diana! Zrozum do cholery, że cię kocham i żałuję tego co zrobiłem i nie pytaj się mnie dlaczego teraz nie jesteś w trumnie, bo nawet nie wiesz jak bardzo bolą mnie te słowa! Nie umiem się pogodzić z myślą, że przeze mnie chciałaś popełnić samobójstwo, a co dopiero mógłbym się pogodzić z tym, że przeze mnie byś umarła!-wykrzyknął wszystko co leżało mu na sercu i podszedł do okna, a w tedy ogarnęła ich cisza, dziewczyna właśnie w tedy zrozumiała jak bardzo chłopak to przeżył, a czy kol wiek nadal nie była pewna czy może mu ufać, powtarzała sobie w tedy w myślach ''Boże jaką ja jestem idiotką''
-Przepraszam-powiedziała nie pewnie, zrozumiała, że nie chodzi tylko o to, że on ją zranił, ale o to, że i ona zraniła jego... Widząc jak jej były chłopak dalej cierpi serce jej się krajało, nie wiedziała co zrobić, jak zareagować, pierwszy raz od dłuższego czasu poczuła się winna...nie dlatego, że nie udało się jej popełnić samobójstwa, lecz dlatego, że ona nie była mądrzejsza i zachowała się jak małe dziecko, uciekając tak od problemów, kiedy nastolatek wypowiedział ostatnie słowa uświadomiła sobie, że to przez jej wszystkie reakcje na wszelką początkową prawdę znalazła się tutaj i że to głównie przez nią tak potoczyła się ta historia, teraz nie tylko ona cierpi, lecz cierpi cały świat...Teraz miała jeszcze większą ochotę, aby zniknąć z tego świata...
-Przepraszam-powiedziała ponownie siedemnastolatka
-Diana ja już tak dłużej nie potrafię, nie radzę sobie już z tym, chciałbym zacząć wszystko od początku, ale nigdy tak się nie stanie, nawet jeśli bym próbował to czasu i tak nie cofnę, zrozum co kol wiek poczynisz ja i tak zachowam cię już w sercu na zawsze, ale zawsze też będę żył z świadomością, że to przeze mnie chciałaś się zabić i nigdy nie będę umiał spojrzeć ci w twarz i powiedzieć ci te słowa które powiedziałem w tą noc na polanie na nowo, dopóki mi nie zaufasz, bo wiem, że teraz mi nie ufasz, a boli mnie to cholernie i nie potrafię być szczęśliwy, kiedy ty nie jesteś szczęśliwa...
Blondynka na te słowa zamarła, było jej tak wstyd i smutno, że nie umie zaufać miłości swojego życia i właśnie teraz zadała sobie w głowie te pytanie...''Czy on aby na pewno jest miłością mojego życia?'' Przecież jakby był nie miała by wątpliwości i od razu mu zaufała i wybaczyła wszystkie jego czyny...Ta myśl nie dawała jej spokoju...zaczęła sobie przypominać tweenty Ell'a które czytała, kiedy zobaczyła go pierwszy raz wychodzącego z jej domu. Nagle wszystkie jej myśli były skupione na nim...Rozmyślając zadała sobie kolejne pytanie ''Czy aby na pewno to w Rikerze się zakochałam?'' Wszystko stało się teraz dla niej jeszcze bardziej skomplikowane.
 Minęło 10 minut, chłopak zauważył, że dziewczyna nie wygląda dobrze, nic nie mówi, nie rusza się i jest cała sina...Bardzo się przestraszył i nie tracąc ani chwili szybko pobiegł po lekarza, a zaraz potem po raz kolejny zawieźli Dianę na sale operacyjną.
***********************************Korytarz****************************************
Młodsza siostra zauważyła, że jej brat pobiegł od razu w stronę wyjścia ze szpitala i pobiegła za nim.
Zdążyła go dogonić kiedy był już na zewnątrz.
-Wszystko w porządku Riker?-zapytała zaniepokojona jego stanem
-Nie zrozum, nic nie jest w porządku!-wykrzyknął na blondynkę a ta zacisnęła zęby i opuściła głowę na dół
-Jaa.. ja przepraszam Rydel, nie chciałem aby tak wyszło-powiedział starszy zauważając, że za bardzo wyraził swoje emocje.
-W porządku, rozumiem, że musi ci być teraz ciężko-mruknęła cicho siostra blondyna
-Wydaje mi się, że ona już nie darzy mnie takim samym uczuciem jak wcześniej...
-Riker to nie możliwe, ona cię kocha! I w ogóle z kont te przepuszczenia?-odparła Delly
-Nie ufa mi już...-wyszeptał speszony
-Ale jak to? Powiedziała ci to?-zapytała dwudziestolatka która już nic nie rozumiała
-Nie, ale gdy powiedziałem jej, że wiem że ona mi nie ufa, nic nie odpowiedziała i nic nie robiła , nie mówiła, nie ruszała się a potem była sina i pobiegłem po pomoc...wydaje mi się, że...ah...nie ważne
-Ważne, ważne Riker. Co ci się wydaje?- dziewczyna zadała pytanie po raz kolejny
-Ahh..wiem, że to głupie, ale...Wydaje mi się, że ona chciała się zabić aby nie zdać mi bólu bo już mnie nie kocha...-odparł przygnębiony
-Riker nie myśl tak! Zrozum, że jej teraz jest ciężko...musisz dać jej trochę czasu i cały czas ją wspierać, a jeżeli jest tak jak mówisz, że nie ma do ciebie zaufania to zrób wszystko, aby znowu je miała-powiedziała, w tym samym czasie przytulając się do brata i lekko uśmiechając.
-Dziękuje Rydel, cieszę się że zawsze mogę na tobie polegać i że mam taka wspaniała siostrę ja ty -wyszeptał, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
-Nie ma za co dziękować, przecież wiesz, że po to tu jestem, aby cię wspierać-mruknęła trochę głośniej, a na jej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.
-A teraz już chodź wracajmy do środka, bo jest już trochę zimno-dodała po chwili śmiejąc się, a następnie obydwoje weszli do środka.
***********************Sala operacyjna*perspektywa Diany*sen*************************
Nie wiadomo z jakiej przyczyny i jak to się stało, ale znalazłam się w mrocznej uliczce. Było tam ciemno, a wiatr kołysał liście drzew, po chwili weszłam do sklepu, który tam się znajdował, i co zobaczyłam? Zobaczyłam gazetę, lecz nie wyglądała ona zwyczajnie, na okładce tej gazety byłam ja...!Byłam ubrana na czarno, a jedyne co się rzucało w oczy, była czerwona szminka na mych ustach. Tytułem znajdującym się na pierwszej stronie gazety było ''Diana Malinowska jako umarła dziewczyna Riker'a Lynch'a '' Zaczęłam się czuć dziwnie, a kiedy podeszłam do kasy, aby kupić dane czasopismo, kasjerka zalewała mnie pytaniami typu ''Czy to ty jesteś dziewczyną z okładki?'' ''Czy ty i Riker jesteście razem?'' ''Jak ułożyły się stosunki twojego brata z Rikerem, czy zespół się rozpadnie?'' Zadając mi te ostatnie pytanie, na którego końcówkę zwróciłam szczególną uwagę, uświadomiłam sobie kolejną rzecz, którą wcześniej się w ogóle nie przejmowałam, a mianowicie całe moje myśli ogarnęło kilka słów ''czy zespół się rozpadnie?''. Teraz dostrzegłam, że przez moje zachowanie, skłóciłam najlepszych przyjaciół. Nie pomyślałam o tym, że przez to zespół może się rozpaść. Byłam roztrzęsiona, jak najszybciej wybiegłam ze sklepu i w całym tym pośpiechu natknęłam się na Rockego.
-Hej coś się stało?-odparł brunet.
-Nie wszystko w porządku -skłamałam, a moje oczy lekko się zaszkliły.
-Przecież widzę, że coś się dzieje -kontynuował z delikatnym, a wręcz niewidocznym uśmiechem, a ja tylko uśmiechnęłam się szeroko i ominęłam go. Po chwili usłyszała kroki, odwróciłam się i ujrzałam biegnącego za mną chłopaka. Niemalże znowu się obracając wpadłam w ramiona Rikera i usłyszałam krzyk jego brata,
-Diana uciekaj!
*********************************Narrator, sala operacyjna****************************
-Diana, Diana, halo! Obudź się -powiedział głośno lekarz
Dziewczyna powoli otworzyła swe oczy, tym samym powodując, że jej powieki lekko podniosły się do góry.
-Jak się czujesz?-zapytała dziewczynę, asystentka lekarza
-bardzo mnie boli głowa -mruknęła, po czym złapała się za głowę i syknęła z bólu.
-Spokojnie, zaraz podam ci jakieś leki -uśmiechnęła się, na co nastolatka tylko przytaknęła.
Kiedy spożyła podane jej leki ,przewieźli ją do pomieszczenia w którym znajdowała się wcześniej. Od razu zaczęła rozmyślać nad tym co się jej śniło. Wszystko było takie dziwne i na do dodatek te ostatnie słowa ''Diana uciekaj!''. Mimo to nie przejmowała się tym długo, bo stwierdziła, że to tylko sen i jej głupia wyobraźnia. Jednak szybko jej dotychczasowe wytłumaczenia stały się dla niej bez sensu, kiedy usłyszała krzyk dziewiętnasto-latka, wiedziała, że to on, ponieważ doskonale znała ten głos, pomijając, że praktycznie w ogóle z nim nie rozmawiała. Usłyszała urywek jego zdania ''uciekaj''. Postanowiła i ona krzyknąć tym samym wołając Rockego.
-Rocky!
-Co się dzieje?-zapytała się jej pielęgniarka
-Chcę zobaczyć tego bruneta -powiedziała wskazując przez szybkę na niego, na co pielęgniarka przytaknęła i zawołała chłopaka, który od razu do niej wszedł.
-Co się stało!?-zapytała przejęta
-Nic -odpowiedział zakłopotany cała tą sytuacją i zdziwiony tym, że blondynka tak po prostu chcę z nim porozmawiać.
-Słyszałam jak krzyczysz ''uciekaj!''-krzyknęła dziewczyna
-Diana spokojnie -próbował uspokoić dziewczynę, która w tym samym czasie po raz kolejny syknęła z bólu, łapiąc się za głowę, a nastolatek nie zważając na nic zawołał od razu lekarza. W tym samym czasie siedemnasto-latka zastanawiała się dlaczego nikt nie chce odpowiadać na jej pytania, a tym samym nie umiała sobie na to odpowiedzieć, ponieważ ból był tak mocny, że nie mogła się na niczym skupić.
***********************************************************************************
I jak co sądzicie? :D Tak w ogóle przepraszam, że nie dodałam rozdziału od razu kiedy było 5 komentarzy pod poprzednim postem, ale był nieskończony, więc stwierdziłam, że lepiej dodać troszkę później, niż żeby był bardzo krótki ;p Mam nadzieję, że mnie rozumiecie ;) I wg strasznie się cieszę, że pod tamtym postem było 11 komów *_* Także komentujcie i wyrażajcie swoje zdanie na temat rozdziału ;) Następny rozdział niestety nie wiem kiedy dodam, wszystko zależy od tego czy będę miała czas, czy nie, no i czy będę w humorze, bo jak sami wiecie zbliża się koncert R5 a ja nie jadę ;c Więc chyba nie muszę niczego tłumaczyć bo wszystko jest zrozumiałe. Trzymajcie się pozdrawiam :*
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
//Kinga

7 komentarzy:

  1. Rocky. Dawaj częściej jakieś watki o Rocky'm *u* XD
    A sam rozdział bardzo fajny i długi, a to bardzo dobrze :3 Zaczynam wciagać się coraz bardziej w czytanie twojego bloga, wiesz? :)

    i plus za Julę w tle *__* <3

    ~ Cat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział naprawdę bardzo fajny. Ja już sama nie wiem kogo ona w końcu kocha xD Dawaj szybko nexta <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdzial. Jestem ciekawa co bedzie dalej =3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo fajny. Jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest super!! brak mi słów a więc w skrócie perfecto, excelente e ideal de los ideales i zapraszam do mnie http://crazzystory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm... Co by tu napisać.
    Rozdział jak zwykle świetny! :)
    Jeśli chodzi o samą jego treść to jestem ciekawa co zrobi Diana w stosunku z tym ,,uciekaj'' xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :)
    A co myślisz o tym blogu?

    http://story-with-ross-lynch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń