piątek, 14 marca 2014

Rozdział 16

Znowu ten sam okropny ból. Dziewczyna nie wyrabiała, myślała, że już nie da rady. Ból z sekundy na sekundę stawał się mocniejszy. Nastolatka nie wiedziała już gdzie jest. Nagle wszystko zaczęło robić się ciemne i coraz ciemniejsze. Wydawało jej się, że życie przelatuje jej nad oczami, że to już koniec. I nagle jedno wielkie BUM!
***************************************Diana*****************************************
Powoli otworzyłam swoje oczy i przetarłam je rękoma, a potem zsunęłam się z mojego różowego łoża. Zawsze w moim pokoju było kolorowo, mimo wszystko. Smutki? W moim życiu!? Nie, co prawda moje życie nie jest idealne, zawsze jest coś ciężkiego, ale tego nie okazywałam. Żyłam normalnie. Dziś są moje urodziny. Tak to właśnie od dziś mam 18 lat. A co to oznacza? Że w końcu moje marzenia się spełnią!
Szybko się ogarnęłam i poszłam do salonu, gdzie czekali na mnie rodzice, a kiedy mnie zobaczyli razem z siostrą zaczęli mi śpiewać sto lat. Następnie wszyscy usiedliśmy razem przy stole, a mama pokroiła tort, ale przed tym ja zdmuchnęłam świeczki, myśląc swoje marzenie. Po krótkiej i skromnej uroczystości pobiegłam prosto do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Wiedziałam, że ten dzień dopiero się zaczyna, a marzenia dopiero się będą spełniać.
Pamiętam jak kilka lat temu mówiłam mamie jak bardzo bym chciała być na koncercie R5.
Co roku było to samo...
Ja płakałam cały czas kiedy myślałam o R5, mama patrzała jak cierpię i mnie pocieszała...
Zawsze kiedy ją prosiłam, zawsze kończyło się to moim płaczem...
Tak bardzo chciałam ich zobaczyć i tyle już cierpiałam, że z roku na rok traciłam nadzieję, że kiedykolwiek się to stanie.
Rodzice zawsze powtarzali, że jeśli będę już dorosła to w tedy będę mogła spełnić te marzenie, że oni po prostu boją się o mnie, praktycznie co roku nowa gadka. Poprzedniego była taka, że nie wiedzieliśmy, że dalej jesteś ich fanką. Myśleliśmy, że ci się znudzili, że nie jesteś tą jak to tam R5er...
Nie dopuszczam do siebie takiej myśli, że kiedykolwiek mogłabym przestać ją być. Owszem, miałam czasami różne myśli typu, że to przez nich mam problemy, że to przez nich, że gdyby nie oni to wszystko byłoby w porządku, mogłam ich nie poznawać. Ale z drugiej strony patrząc to oni zawsze mnie wspierali, ich słowa pomagały mi wstać po upadku, to właśnie oni nauczyli mnie być silną i dążyć do swojego celu. Nieprawdopodobne, a jednak...
W głębi duszy wiedziałam, że nadejdą takie dni kiedy będę coraz mniej czasu słuchać ich muzyki, ale wiedziałam również, że nigdy ich nie opuszczę, bo oni tego nie zrobili.
Dziś, właśnie dziś będzie inaczej!
To właśnie tej nocy spełnię swe marzenia!
Czerwone oczy, zużyte chusteczki, łzy spływające po policzkach, chęć odcięcia się od świata w wiadomy sposób, pocięcia się, miękkie nerwy, wrażliwość, opuchłe oczy, niechęć do życia, głodzenie się, wyrzuty sumienia, słabość, depresja...
NIE TYM RAZEM!
Teraz jestem silna i dzisiejsza noc będzie najlepszą nocą w moim życiu!
Na samą myśl mam ochotę biegać po całym mieście. Bez zastanawiania się wpisałam w google twitter, po czym tweentwam
'Dziś spełnię swoje marzenia!'
'To będą najlepsze urodziny!'
Nie trzeba było wiele czasu, aby obserwujący mnie użytkownicy podali to dalej i dali do ulubionych.
A ni się nie spostrzegłam, a tu już była 13.30! Szybko wyłączyłam urządzenie i schowałam do pokrowca. Potem pobiegłam do łazienki i wzięłam gorącą kąpiel z bąbelkami i rozmyślałam, jak się zachowam kiedy ich zobaczę. Przecież na te spotkania jakby nie było szykowałam się latami!
Po godzince czasu, wzięłam się za robienie makijażu. Jednak nie był to makijaż który składał się z błyszczyka i cieni do powiek, tak jak to robiłam za zwyczaj.
Trochę pudru, różowy błyszczyk, niebieski i kremowy cień do powiek, który był pocieniowany, odrobine zielonego też tam było. Moje powieki wyglądały trochę jak tęcza. Grubo pomalowałam rzęsy, czarnym tuszem. Następnie zrobiłam pewnie wyrazistą kreskę na prawej powiece, a zaraz potem na lewej. Na koniec dodałam trochę brokatu i mój makijaż był gotowy. Pomyślałam, że teraz trzeba ogarnąć strój. Założyłam czarne baleriny, niebieską sukienkę przed kolana, która w pasie była zwężona, aby podkreślić moją figurę, lecz zbliżając do dołu, rozszerzała się. Była bez rękawków, z dekoltem, a od góry do połowy dołu, ozdobiona srebrnymi diamencikami, które były ułożone na wzór róży. Była ona skromna, ale miała swój urok. Na nią zarzuciłam czarną skurzaną kurtkę, aby nie było mi za zimno. Na koniec siostra uczesała moje blond włosy w pięknego koka, a ja założyłam biżuterię. Mianowicie naszyjnik z literą mojego pierwszego imienia, a za raz obok niego dołożyłam jeszcze wisiorek z literką R. Oczywiście nie obyło się bez długich wiszących kolczyków i bransoletek, których było pełno na moich rękach.
W końcu nadszedł ten czas! Czas spełnienia marzeń! Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje!
Koncert R5 był dziś, co więcej w mojej miejscowości! Byłam taka szczęśliwa!
Stałam w pierwszym rzędzie, miałam doskonały widok, było cudownie, przynajmniej tak mi się zdawało...
Niestety znając moje szczęście, nie mogło pójść tak łatwo i coś musiało się spieprzyć.
Nie wiem skont i jak, ale nagle obok mnie znalazła się moja siostra.
-Diana!-krzyknęła.
-Co ty tu robisz!?-zapytałam zdenerwowana i zaskoczona.
-Chodź szybko musimy jechać do domu!
-Po co!? Przecież za chwile ma być koncert!-krzyknęłam
-No właśnie! Stoisz w pierwszym rzędzie, a nie wzięłaś kartek na akcje!-powiedziała już spokojniej.
-Boże zapomniałam o nich! Ale przecież nie zdążę iść po nie do domu, mieszkamy na drugim końcu miasta!-krzyknęłam w panice i odmawiałam mojej siostrze, jednak ta zaczęła mi wypominać jaka to ze mnie R5er bez kartek na akcję. Wyrzuty sumienia zrobiły swoje, a ja uległam...
Po niecałych 5 minutach byliśmy już biegłam sprintem po schodach do góry, szybko wzięłam kartki i powędrowałam do samochodu.
Jechałyśmy w aucie, a za 5 minut miał się zacząć koncert! Amelia próbowała mnie uspokoić, lecz ja byłam już roztrzęsiona. Nagle tory zagrodziły nam drogę, zaczął padać deszcz, a do tego usłyszałam z dworu dźwięk piosenki Here Comes Forever...
Z moich oczów momentalnie zaczęły lecieć łzy, które spływały po moich policzkach, a ja krzyknęłam głośne 'CHOLERA!' Byłam wściekła a za razem załamana, odwróciłam się w stronę siostry i popatrzyłam jej w oczy, teraz już widziałam, że zrobiła to specjalnie!
Zaczęłam krzyczeć, płakać, drzeć się, walić, byłam taka bezsilna nic nie mogłam już zrobić.
Rozpłakałam się, a cały makijaż mi się rozmazała...
Kiedy dotarłyśmy wreszcie na miejsce było już po wszystkim...nie było tam już R5, nie było tam już nikogo. Czułam radość w duszy mojej siostry, a w sobie taki lęk. W sali wykrzyczałam jej 'NIENAWIDZE CIĘ!'
Nic nie układało się po mojej myśli...Znowu wszystko się spieprzyło! Znowu jest tak jak dawniej! Znowu płaczę! Znowu... Najlepsza noc ever przekształciła się w najgorszą noc ever, a najlepsze urodziny w życiu zmieniły się w najgorsze.
Właściwie czego ja się spodziewałam!? Że co, że zobaczę swoich idoli!? Co roku płakałam z jednego powodu, mogłam przewidzieć, że jeżeli stało się to raz to stanie się to jeszcze nie raz! A ja głupia myślałam, że marzenia się spełniają...
Usiadłam na podłodze, opierając się o barierkę, która wbijała mi się w plecy. Czułam ból, wewnętrzny, ale i też normalny z faktu iż plecy na prawdę zaczynały boleć. Właśnie tu i teraz uświadomiłam sobie, że... Może i fani liczą się dla idoli, ale nigdy idole nie przywiązują tak wiele wagi do uczuć fanów, jak oni do nich. Kiedy coś im się nie uda nie przeżywają tego, ani ich nie wspierają bo o tym nie wiedzą, bo po prostu się nimi w pewien sposób nie interesują, nie to co fani. Oni każdą swoją wolną minutę poświęcają im. Właśnie w tedy zrozumiałam myśl mojej siostry, która zawsze mi powtarzała ten słowa:
'' Dla ciebie są całym światem, a dla nich jesteś jednym niewidzialnym kwiatem...''
szkoda tylko, że dopiero teraz zdałam sobie sprawę co one oznaczają...
Przykro mi tylko było, że tak to się musi kończyć dla mnie...Czyli, że co? Że nigdy ich nie spotkam!? Czy też znowu będę sobie robiła nadzieję i śniła o nich i o moich tragediach jakie mnie w życiu spotkały!? Miałam już tego dosyć! Ile jeszcze będę czuła ten okropny ból!? Ile razy znowu tego doświadczę!? Ile łez jeszcze spłynie po moim policzku!? Ile razy dam jeszcze się nabrać!? Ile razy uwierzę w głupią historię mojego snu...!? No ile raz!? To mnie już wszystko przerasta...
Tak bardzo bym chciała jeszcze uwierzyć, że to się zmieni, ale nie potrafię.
Nie umiem już wierzyć w to, że marzenia się spełniają...
Bynajmniej nie te, których najbardziej pragniemy...
Po raz kolejny poczułam spływającą łzę po moim policzku. Ile jeszcze można!? Przecież to absurd!
Czułam się jak jakaś rzecz, nikt nie zwracał na mnie uwagi, ani na moje problemy. Tylko, że ja właśnie tego wcześniej nie chciałam...Boże sama już siebie nie rozumiem! Co się ze mną dzieje!?
Postanowiłam się przejść, nie chciałam wracać teraz w takim stanie do domu, ale wiedziałam też, że siedząc tu tak, nic nie wskóram. A tak bynajmniej się przewietrzę, czy zapomnę o problemach? Nie sądzę...
Szłam powoli chodnikiem, a tak dokładniej to po krawężniku chodnika. Deszcz padał dalej... Moje włosy były całe mokre a mi robiło się już powoli zimno. Mimo to postanowiłam usiąść na ławce w parku i nie wracać jeszcze do miejsca zamieszkania. Powoli ocierając się rękami o kurtkę wydałam lekki szelest, krople deszczu spadające na ziemie i spływające po mnie miały również swój magiczny dźwięk. Nagle zaczęłam tupać cicho nogą do rytmu w jakim deszcz odbijał się w kałużach. Rękoma co chwilę klaskałam, a potem znowu ocierałam o kurtkę, do tego dołożyłam przesuwanie się po ławce...Ta chwila była taka magiczna, aż w końcu nie powstrzymałam się i zanuciłam cichutko parę słów

Małe krople jeszcze jak niewidzialne powietrze...

A za tymi słowami zaczęły lecieć następne, nie powstrzymałam się i zaczęłam śpiewać:

Znowu to się stało, znowu zabolało
Dziś życie udowodniło, że nie zawsze musi być tak jak w śnie...
Nieszczęsne zakochanie, depresja przywitanie,
Czego się spodziewać miałam?
Co usłyszeć chciałam?
Przecież mogłam przewidzieć, że tak nie stanie się,
Przecież on nawet nie zna mnie...

Ref:
Bo życie to nie bajka,
Taniec to nie śpiew!
Ucieczka i depresja to ten sam jezz
Marzenia a plany to już inna działka
Więc powiedz jakie uczucie to fajna zabawka!

Nagle przestałam śpiewać, ponieważ usłyszałam czyiś śpiew...

Dlaczego tak twierdzisz?
Dlaczego myślisz, że już wszystko zniszczone?
Dlaczego się poddajesz, a nie wstajesz?
Dlaczego załamujesz, a nie próbujesz?
Dlaczego uważasz, że sen nie może spełnić się?

Ref:
Bo życie to nie bajka,
Taniec to nie śpiew!
Ucieczka i depresja to ten sam jezz
Marzenia a plany to już inna działka
Więc powiedz jakie uczucie to fajna zabawka!

Trochę się wystraszyłam, bo nie widziałam nikogo w pobliżu, ale głos był mi znajomy...Nie wiedziałam co zrobić, czułam jakby ktoś mnie obserwował, ale kto?
********************************Ciąg Dalszy Nastąpi*********************************
Na samym początku chciałabym was przeprosić, że tak późno dodaje ten rozdział. W tym rozdziale pojawiła się kolejna moja amatorska piosenka XD Osobiście moim zdaniem nie jest zła, ale wiem że kiedyś pisałam lepsze XD I teraz takie pytanie do was. Jak myślicie co jest prawdziwym życiem a co snem? Czy połowa prologa i rozdziały do tej pory były tylko głupim snem i wymysłem bohaterki? Czy też to właśnie one były prawdziwym życiem, a to jest tylko sen? Ten rozdział jest bardzo tajemniczy, ale obiecuję wam, że następne rozdziały rozwieją wasze wątpliwości ;) Także jeszcze raz przepraszam, że dodaje ten rozdział dopiero teraz ;* Czekam na wasze opinie w komentarzach ;) //Kinga