sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 13

-Chodź Rydel! - krzykną Ell
-Już idę!-odpowiedziała pośpiesznie wsiadając do samochodu, a po chwili zapytała
-Gdzie jedziemy?
-Szukać Amelii!
-Ellington nie rób sobie żartów przecież wiem o tym, ale gdzie dokładnie?-zapytała po raz kolejny
-Do lasu-odpowiedział zdenerwowany
-Zwariowałeś!-powiedziała przestraszonym tonem dziewczyna
-A niby gdzie chcesz jej szukać!? Chyba nie sądzisz, że będzie w hotelu-odpowiedział całkiem poważnie
-Myślisz że Ross byłby do tego zdolny aby zostawić ją samą w lesie?-odparła blondynka
-Tego nie wiem, chwilowo nie mam do niego ani do Riker'a zaufania-powiedział stanowczo
-Ale przecież to twoi przyjaciele Ell-powiedziała do niego uśmiechając się lekko
-Delly zrozum mnie, postaw się na moim miejscu...oni przyczynili się do tego, że moja siostra chciała popełnić samobójstwo, a teraz walczy w szpitalu o życie!
-Ja rozumiem, ale to nie jest tak...
-A jak jest?-zapytał patrząc głęboko w oczy dziewczyny.
Tą rozmowę przerwał telefon dzwoniący do Ratliff'a
-To Rocky-skierował te słowa do Rydel
-Odbierz i daj na głośno mówiący -poprosiła
A chłopak na to przytakną głową, zjechał na parking i odebrał telefon
*Rozmowa*
-Hej Rocky, co jest?
-Hej Ell...-powiedział lekko przestraszony
-Co się dzieje?
-Nie nic...-skłamał a po chwili dodał -Znaleźliście już Amelię?
-Nie jeszcze, jedziemy właśnie do lasu-odpowiedział młodszemu przyjacielowi
-Do lasu!? Myślisz że...
-Nie wiem Rocky... a co z Dianą?-mówił z troską w głosie
Tak na prawdę młodszy bał mu się powiedzieć prawdy i chciał tego uniknąć, ponieważ wiedział że Ell byłby w tedy naprawdę wkurzony, ale też i mogłyby się ukazać jego łzy, których nie chciał uronić w szpitalu, nastolatek cały czas się wahał co powiedzieć jego najlepszemu przyjacielowi...bolesną prawdę...czy mało krzywdzące kłamstwo...Wiedział on też że Ratliff miał już dość tych wszystkich kłamstw, ale naprawdę było ciężko powiedzieć komuś coś takiego bolesnego...a tym bardziej przez telefon...Po chwili brunet zauważył, że coś jest nie tak bo Rocky nie odzywał się przez parę sekund.
-Rocky jesteś tam!? Powiedz mi natychmiast co się dzieje z Dianą!-powiedział , tym razem z podniesionym głosem
-Ale...ja nie wiem co ja mam ci powiedzieć...-odparł smutny
-Prawdę! Proszę cię chociaż ty mnie nie okłamuj!
-Ale ja na prawdę nie potrafię ci tego powiedzieć przez telefon!-powiedział zdenerwowany a za razem smutny brunet
W tedy oczy Ella zrobiły się szklane, a Rydel oparła swe ręce na kolanach i skryła w nich swoją twarz.
-Powiedz...czy ona...
-Minęły dwie doby...a ona się nie obudziła...Anastazja i Cherly cały czas płaczą...lekarze chcieli ją wynieść z sali, ale Cherly ich zatrzymała...do jutra...i tak lekarze myślą że się nie obudzi bo to niemożliwe...ale...ja wierzę w cuda...i wierze że się uda...zobaczysz jeszcze się obudzi...ma czas do jutra...
-Boże jak ona się nie obudzi to obiecuję że zabije tych drani!
-Ellington spokojnie...ona będzie żyła rozumiesz...zobaczysz...wszystko będzie dobrze...
-Muszę kończyć trzymaj się i informuj mnie na bieżąco
-Ok do zobaczenia w krótce
Kiedy Ellington odłożył telefon przytulił do siebie Delly i zacisnął mocno zęby...Po niecałych 10 minutach ruszyli dalej samochodem.
Resztę drogi oboje spędzili w milczeniu...Nikt nie mógł się pogodzić z myślą, że Diana...może się już nie obudzić, a lekarze nie dają już jej szans...
Po 30 minutach Ratliff przerwał niezręczną ciszę...
-Już jesteśmy-powiedział
-Okej to chodź idziemy-powiedziała blondynka przełykając ślinę przez gardło.
-Rydel co jest?-zapytał zatroskany
-Nic po prostu boję się...-odparła, a w tym momencie łza spłynęła jej po policzku...
-My wszyscy się boimy...a teraz chodź już trzeba szukać Amelii-odpowiedział lekko speszony cała tą sytuacją .
Obydwoje nie oddalając się od siebie chodzili po lesie i wołali ''Amelia gdzie jesteś''. Minęło 15 minut, potem pół godziny, no i w końcu minęła godzina, a oni nie znaleźli dziewczyny...Kiedy mieli już wracać do auta usłyszeli jakieś głosy. W tedy spojrzenia Rydel i Ellingtona, zbiegły się i oby dwoje pobiegli w stronę usłyszanych odgłosów.
-Amelia!-krzyknęła przerażona Delly widząc opierającą się nastolatkę o drzewo.
Oby dwoje szybko do niej podbiegli.
-Amelia co ty tu robisz?-zapytała ciepłym głosem brunetkę, w tej samej chwili kucając obok niej.
-Uciekłam...
-Jak to uciekłaś!? -zapytał zdenerwowany Ell
-Ellington spokojnie-uspokoiła go Rydel i zaczęła dalej rozmawiać z Amelią.
-Od Ross'a...
-Nie rozumiem...-powiedziała zakłopotana dziewczyna
-Po prostu! On nie tylko skrzywdził mnie, Dianę i Riker'a!
-Zaraz, zaraz STOP! Jak to on skrzywdził Riker'a!? -ponownie wtrącił się brunet
-No po prostu kazał mu to grać bawić się naszymi uczuciami, najpierw rozkochał w sobie mnie a potem Dianę...potem do tego jeszcze doszła Sam...ale Riker się wycofał i przeciwstawił Ross'owi , aj uciekłam...-powiedziała z chrypą w głosie.
-Czekaj...bo czegoś tu nie rozumiem, co z tym wspólnego ma jeszcze Samanta!?-zadał kolejne pytanie Ell
-No bo Ross zakochał się w niej na koncercie...ona potem to odwzajemniła...ale Ross nie mógł w to uwierzyć, że naprawdę się w niej zakochał, chciał udawać twardego, tak na prawdę nie radził z tym sobie i miał on skłócić ze sobą Sam i Dianę, ale Sam darzył tak wielkim uczuciem, że nie potrafił jej wykorzystać, a nie chciał, aby ktoś dowiedział się że jest słaby, dlatego wplątał w to wszystko mnie! Ale ja nie wiedziałam jeszcze w tedy że Diana zakochała się w Rikerze! Ja myślałam, że to tylko film! A Ross wykorzystał to że on i Riker również mi się podobają...-wytłumaczyła z płaczem czternastolatka
-Boże zabije tego drania! Niech go tylko dorwę
-Spokojnie! Uspokój się! Mamy teraz ważniejszy problem -krzyknęła Rydel
-Am czy ty wiesz, że twoja siostra chciała popełnić samobójstwo i walczy teraz o życie?-zapytała łagodnie
-Co? Ale..ja ...ja nie wiedziałam...jak ..jak to!?
-Spokojnie, nie denerwuj się...powiedz mi jeszcze gdzie jest Sam?-dodała dwudziesto-latka
-Nie wiem...wcześniej oby dwie byłyśmy w mrocznym mieszkaniu w tej kamienicy na przekątnej...ale kiedy Ross wyszedł z domu ja od razu uciekłam...-wytłumaczyła cały czas z przerażeniem.
-Potrafiła byś nas pokierować gdzie to jest?- zapytał brunet
-Tak...ale ja nie chcę tam jechać!-odpowiedziała zrywając się szybko na nogi, z pozycji siedzącej.
-Nie bój się, będziesz tam z nami nic ci się nie stanie...obiecuje -powiedział do niej chłopak, czując się za nią odpowiedzialny, ponieważ była to przyrodnia siostra jego siostry...
Po kilku namowach nastolatka się zgodziła, tak więc we trójkę udali się w kierunku kamienicy na przekątnej.
********************************W tym samym czasie w szpitalu***********************
Anastazja razem z Cherly były roztrzęsione i nie dopuszczały do siebie myśli że siedemnasto-latka może się już nie obudzić, a ostatni raz ją widziały w dniu poznania prawdy...Cały czas kobiety siedziały przed pomieszczeniem i płakały...sama myśl że mogą ją widzieć teraz tylko przez szybę była straszna...George natomiast cały czas starał się pocieszyć swoja żonę oraz Anastazję...Riker i Ross też nie byli w dobrym nastroju...Riker cały czas siedział na krześle na korytarzu, z załamanymi rękami, a jego oczy wyglądały tak jakby za chwilę miał być szpital zalany jego łzami...chłopak naprawdę przejął się stanem swojej ''ukochanej''. Wiedział jednak że nawet jeśli dziewczyna się obudzi to są marne szanse, a nawet nie ma żadnych, aby wytłumaczyć jej cokolwiek...a by móc powiedzieć jeszcze raz ''KOCHAM CIĘ''....Rocky był również załamany i nie mógł się pogodzić z tym co się teraz dzieje...przecież miało być tak pięknie...a jest fatalnie...nawet Ross ukazał skruchę...cały czas chodził w jedna i drugą z poważną miną...Dla wszystkich ten czas był bardzo trudny...jednak trzeba przyznać że najbardziej swoje emocje pokazywała Anastazja wraz z Cherly... Nie tak to sobie wyobrażały...W pewnym sensie również oby dwoje miały poczucie winy, że to przez nie Diana teraz leży w szpitalu...bo gdyby powiedziały jej wcześniej całą prawdę...gdyby wszystko na spokojnie sobie wytłumaczyły...to może nie doszło by do czegoś takiego...Wszyscy zaczęli się obwiniać za swoje czyny...obawiali się co może się stać kiedy blondynka się obudzi...a co jeśli nie...jak zareaguje...Czy wybaczy...czy spędzi resztę swoich dni w milczeniu w niebie...Czy będzie miała do nich zaufanie...czy będzie w niebie rozpaczać i patrzeć z góry....Czy w ogóle coś pamięta....czy pozostanie w sobie tak na zawsze zamknięta w swoim świecie...

****************************Ciąg Dalszy Nastąpi*************************************

No i mamy 13 Rozdział :3 Jak wam się podoba? Ciągle nowe zdarzenia, informacje i co raz więcej smutku...Jak myślicie co się stanie z Dianą? A co takiego z Sam, której teraz szukają Am, Delly i Ell? Coraz więcej niespodzianek się szybuje dla was :D Może być też tak że możecie być całkowicie zaskoczeni przebiegiem wydarzeń bo naprawdę coraz więcej się dzieje :) Czekam na wasze komentarze z opiniami ;)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
//Kinga

5 komentarzy:

  1. OMFG! Rozdział ZAJEBISTY! Jak czytałam to prawie się popłakałam. Twój blog wywołuje niezłe emocje. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Dodaj go jak najszybciej. Plis, bo się już doczekać nie mogę ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg !! Omg !!! Rozdział boski :D czekam na next'a XOXO

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nawidze cie za to ze zakonczylas w takim momencie -,- Ale ciekawe zakonczenia to podstawa.
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmmm booooskiiiiiiiii <3.... *__*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię pysia do Liebster Blog Award <3 :D
    Więcej na blogu: http://rocky-tori-ross-opowiadania-o-r5.blogspot.com/2014/01/bardzo-dziekujemy-za-nominacje-do-lba.html

    OdpowiedzUsuń