środa, 2 lipca 2014

Rozdział 18

Usłyszałam krzyk...'DIANA NIE', lecz było już za późno...Moje nogi się ugięły, zakręciło mi się w głowie i chyba spełniło się to do czego chciałam doprowadzić...Czy to było słuszną decyzją? Nie wiem...
Nagle całkowicie straciłam całkowitą kontrolę nad sobą, usłyszałam masę krzyków, a także płacz...Spadłam z mostu, poczułam ogromne uderzenie, a później już nic nie czułam. Było perfekcyjnie...
*************************************************************************************
Dziewczyna spadła na tory i słychać było ogromny krzyk, na całe te nieszczęście pociąg który jechał z naprzeciwka, nie wyhamował...I nie pozostało już żadnych szans, aby uratować nastolatkę. Całemu zdarzeniu przyglądał się on...Riker. Musiał patrzeć jak jego 'ukochana' umiera na jego oczach. Popełnia samobójstwo, a on nic nie może zrobić...
Nastolatek od razu zadzwonił po karetkę, mimo iż doskonale wiedział, że to nic nie da...zadzwonił także po rodzinę, a następnie zbiegł na dół do Diany...
Klęczał przy niej i krzyczał, dlaczego to zrobiła...łzy spływały mu po policzkach mimowolnie. Nie umiał zrozumieć tego, co się przed chwilą zdarzyło. Na cały swój głos krzyczał 'DIANA NIE!!!!! NIE UMIERAJ!!!' Ale to wszystko na marne...było już za późno...ona była cała sina, a jej serce już nie pracowało...wszędzie było pełno krwi...
To okropne uczucie, patrzeć jak bliska osoba umiera na twoich oczach, dla ciebie...Tej myśli Riker najbardziej nie umiał dopuścić do siebie, ani zrozumieć...że ona zrobiła to dla niego...aby był szczęśliwy.
Nie rozumiał w ogóle dlaczego dziewczyna mogła tak pomyśleć...że lepiej mu będzie bez niej...
A serce namalowane krwią Diany i napis 'KOCHAM CIĘ RIKER'? To jeszcze bardziej przyprawiało chłopaka o dreszcze i doprowadzało go do płaczu.
Po kilku minutach gdy przyjechała rodzina i karetka, lekarze stwierdzili zgon...a rodzina ze smutkiem zabrała Rikera z tam tond.
Następne dni były skupione głównie na załatwianiu spraw które były związane z pogrzebem nastolatki...Wszyscy się załamali, ale jednak najbardziej przeżył to blondyn...Za każdym razem gdy spoglądał na treść sms, którego przysłała mu Diana, przed popełnieniem samobójstwa, czytając go, ciągle miał wyrzuty sumienia do siebie, że nie mógł dotrzeć tam wcześniej, uratować ją od tego, tak jak zrobił to za pierwszym razem...Mimo tych wszystkich zdarzeń, postanowił obiecać sobie jak i zarówno jego miłość, że wypełni wolę blondynki i przeżyje resztę życia ze swoją drugą połówką...i tak też się stało...
W dniu pogrzebu zebrała się cała rodzina. Wszyscy stali przy grobie w czarnych ubraniach i składali kwiaty na grób młodej dziewczyny. W głowie się nie mieści do czego doprowadziła ta cała historia...Zaczęło się od zwykłej chęci spełnienia swoich marzeń, a kończy się na śmierci...a ostateczny koniec jest właśnie tu...na pogrzebie...
Cała historia wszystkich bardzo dotknęła...Lecz nie do pomyślenia, było to, że jej dalszy ciąg będzie miał, aż takie powiązanie z przeszłością...
Po pogrzebie, młody mężczyzna codziennie przychodził na cmentarz, z czerwoną różą i siedział przy grobie swej jedynej miłości, całe dnie...Spełniał życzenie dziewczyny...Spędzał swoje życie ze swoją drugą połówką...Ona była jego jedyną miłością, bez niej jego życie nie miało sensu.
Mimo namowy rodziny, wizyt u lekarza, nie dawał sobie z tym spokoju. Ciągle siedział przy niej...Chciał wypełnić jej wolę, udowodnić jej że ją kocha...Nie przejmował się tym, że ciągle ma wory pod oczami po nieprzespanych nocach. Nie przejmował się tym, że z jego zdrowiem jest coraz gorzej...Niczym się nie przejmował...dla niego liczyła się tylko ona. Twierdził on, że jego cierpienie jest niczym, w przypadku do jej cierpienia. Ona oddała za niego życie...a on teraz może tylko ofiarować jej siebie...I tak też postanowił zrobić.
Przez cały ten rok na pomniku leżało 364 czerwonych róż, mimo iż każda była zeschnięta, to i tak tam leżała...A w rocznicę śmierci dziewczyny, chłopak przyszedł do niej, z piękną czerwoną różą, lecz tym razem sztuczną, a do niej była przyczepiona karteczka, z napisem po polsku...'A to na znak, że nasza miłość nigdy nie będzie miała końca, nigdy nie uschnie...będzie tylko dalej rozkwitać. Niech ta róża, będzie symbolem naszej miłości.' Teraz było już 365 róż, tyle ile dni w roku, a wszyscy dalej się zastanawiali, co to oznacza? Dlaczego, akurat 365 róż? On milczał...Powiedział tylko, że dowiedzą się za niedługo. Podobnie odpowiedziała mu Diana, na pytanie 'O co w tym wszystkim chodzi?'
Był już wieczór, a Riker postanowił wyjaśnić wszystkim co oznaczają te wszystkie róże. Powędrował więc na stację kolejową, gdzie białą kredą napisał na chodniku '365 róż, było wyznacznikiem kiedy upłynie rok gdy Diana umarła, ale także miało mi przypomnieć, kiedy się poznaliśmy...Zaskakujące, ale w rok przed jej śmiercią, dokładnie w ten sam dzień ją ujrzałem...Skąd ta pewność? Ponieważ ujrzałem ją w dniu koncertu w Polsce, a tą datę pamiętam do dziś. Minęły już dwa lata, od kont jesteśmy w tym kraju...Pomyślałem więc, do trzech razy sztuka...Teraz będzie leciał trzeci rok, a więc trzecia szansa...Szansa na to, abym znów mógł być z Dianą. To ona nakazała mi spędzić resztę swojego życia, ze swoją drugą połówką, ona jest moją miłością, więc to jest jedyne co mogę dla niej zrobić. Być teraz przy niej i wypełnić jej wolę, aby móc być szczęśliwym. Żegnajcie...'
I dalej poczynił to samo co zrobiła, jego sympatia...Nieprawdopodobne, a jednak....
Miłość jednak jeszcze istnieje...A to się właśnie nazywa PRAWDZIWA MIŁOŚĆ...
________________________THE END___________________________
Tak właśnie kończy się ta historia...Jak mam być szczera, to jak to pisałam to oczy mi się zaszkliły...Pewnie się domyślacie, dlaczego...Po prostu sama pisząc to się wzruszyłam xdd Mimo iż głupio to brzmi to jest to prawdą. Jest to ostatni rozdział na tym blogu, co też przywołuje wspomnienia...I teraz na końcu chciałam wam, czyli wszystkim moim czytelniom podziękować, za czytanie pisanej przeze mnie historii. To już jest koniec historii 'What Do I Have To Do', ale na pewno nie koniec, jeżeli chodzi o blogowanie, czy też pisanie :) Piszę jeszcze jednego bloga, na którego bardzo zapraszam ---> link
Zdradzę jeszcze, że być może, jeżeli dobrze pójdzie założę kolejnego bloga, gdzie będę pisała kolejną historię :) Więcej na ten temat dowiecie się odwiedzając mój profil, lub blog, do którego wcześniej dałam link, na którym również, będę dawała informację co do tego ;) Także jeszcze raz dziękuję wszystkim osobą, które to czytały, tym którzy byli ze mną od początku, ale także tym którzy byli od połowy, mam tylko nadzieję, że wytrwaliśmy wszyscy razem do końca :) Nie ważne czy od początku, czy nie, ale ważne, że zdobyliśmy razem ten szczyt, bo to nie jest tylko i wyłącznie moja zasługa, ale i również wasza, ponieważ wy wyrażając swoją opinię w komentarzach, czy też na początku dawania mi różnych wskazówek, motywowaliście mnie tym do pisania, dlatego jeszcze raz bardzo wam dziękuję <3 //Kinga

4 komentarze:

  1. Pierwsza ! :)

    Koniec ?! Nk bez jaj !! Czemu taki smutny ? :(
    Ej ja nie chce końca :(

    Czekam na dalsze opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeezu jaki piękny rozdział.... Umrzeć z miłości... to jest piękne... To wszystko było i smutne i piękne... Jeezu... brak mi słów... Popłakałam sie... Śliczne pyś <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze miałam kruche serce do takich spraw płakałam.... Piękne

    OdpowiedzUsuń